Jeszcze całkiem nie tak dawno, gdy słyszałam lub czytałam o zmaganiach ludzi z bankami w celu otrzymania jakiegokolwiek kredytu, uważałam niektóre historie za przesadzone. Przecież nie może być tak źle. Załatwianie papierów - phi - jak trzeba to trzeba - załatwi się, złoży w banku, podpisze się umowę i tyle. Kwestia cierpliwości. Biję się w piersi i odpokutuję teraz winy! Człowiek zmienia myślenie dopóki sam tego nie doświadczy ...
Dopiero wczoraj otrzymaliśmy projekt umowy przygotowany przez jeden z trzech banków (Bank nr 1), do których złożyliśmy wniosek o kredyt na zakup działki. Pfff ... no cóż ... po gruntownej analizie treści przedstawionej na 12 stronach (nie licząc załączników) stwierdzam, że ... TO MASAKRA JAKAŚ! Każdą stronę pokreśliłam, pozaznaczałam zapisy, które w moim odczuciu nie są - łagodnie rzecz ujmując - sprawiedliwe, a już niektóre na pewno są niedopuszczalne. W umowie pojawiły się zobowiązania, których - przy składaniu wniosku kredytowego - miało nie być. Smutne jest to, że ludzie czasami nie czytają tych umów tylko podpisują je "w ciemno" bo wierzą, że ich treść jest adekwatna do wcześniejszych słownych ustaleń. A tu ... niespodzianka.
No dobra, zapewne banki wychodzą z założenia, że chcesz mieć kredyt - podpisuj, nie podobają Ci się zapisy w umowie - nie podpisuj. Proste. A moje pytanie do Was, doświadczonych kredytobiorców, brzmi - czy komukolwiek z Was udało się wynegocjować z bankiem wykluczenie jakiegoś - wydaje się standardowego - zapisu z umowy kredytowej? Czy jest w ogóle na to jakaś szansa?!?
Wczoraj też dostałam informację z Banku nr 2, że analitykowi z centrali nie podpasowało jedno słowo z mojego oświadczenia (które było wymagane przez tenże bank), a które zostało dostarczone tydzień temu (nie mogli powiedzieć od razu?!?). Muszę napisać i dostarczyć nowe, ze zmienionym jednym słowem w treści (nie, nie wystarczy skan, muszą mieć oryginał, na już) ... które powędruje kurierem do Warszawy ... które następnie trafi do tego analityka ... który dopiero wtedy będzie mógł się wziąć za przygotowanie umowy ... która zostanie odesłana do dolnośląskiej placówki banku ... i wtedy dopiero będzie mogła trafić do mnie. Jak się wyrobią w ciągu tygodnia to będzie cud! Aaaa!!!
Bank nr 3 stwierdził, że nie warto bawić się w udzielanie kredytu komuś, kto ma już udokumentowaną i uregulowaną zaległość niecałych 10 zł w BIKu, co zostanie "wymazane" stamtąd, ale dopiero za jakiś miesiąc podobno. My tyle czasu nie mamy ...
Ot, takie to banki nasze są. A mi pozostaje chyba wrócić do filozofii sprzed paru miesięcy i uzbroić się w cierpliwość ... bo przecież kredyt to nic takiego ...